zapytał(a) o 18:07 Jak mam odkochać się w koledze z klasy ? No to tak jest taki jeden chłopak , który jest bardzo miły *,* podoba mi się ale nie umiem do niego podejść i nie umiem się w nim odkochać co mam robić ? Mam z nim tylko jeden gest czochranie włosów i nieraz boli mnie to ,że cieszy się ( nie mam nic do tego ) ale z inną osobą :(Proszę o zrozumienie :'( Odpowiedzi o nim zapomnieć gumową branzoletkę i jak o nim pomyślisz to strzelaj ( będzie bolało)sory że tak mało :( odpowiedział(a) o 18:13 najlepszym wyjściem będzie znalezienie sobie innego obiektu zainteresowań :)[LINK] -polecam, tez może pomóc :)) blocked odpowiedział(a) o 18:14 Po cholerę chcesz się w nim odkochiwać? Lepiej zrobisz jak do nie go podejdziesz powiedz mu cześć i idź dalej. Poproś go o coś co tylko on może zrobić i nich to będzie jakaś rzecz w której nie domyśli się podrywu. GŁOWA DO GÓRY Pomożesz: [LINK] Barbie:P odpowiedział(a) o 18:20 Też raz mialam podobną sytuację. Najlepiej porozpaczaj :). Po paru dniach poprostu automatycznie się odkochasz. Za miesiąc zakochasz się w kim innym:) Uważasz, że ktoś się myli? lub
Do szkoły przyszedł nowy dzieciak, pochodzi z bogatej rodziny i ma dużo pieniędzy, które postanowił podarować swoim kolegom z klasy! Co jeszcze wydarzyło się Masz chłopaka, ale wolisz spędzać czas z „przyjacielem”? Coś jest na rzeczy. - Daj spokój, to tylko kolega, nic nas nie łączy! - w tak nerwowy sposób na próby swatania reaguje wiele z nas. Zwłaszcza, jeśli bliscy na siłę próbują nas połączyć w parę z kimś, kto oficjalnie jest tylko jednym z wielu znajomych. Nie zawsze wynika to jednak z ich złośliwości. Czasami macie się ku sobie tak bardzo, że widzą to wszyscy wokół. Poza Tobą. Można z uporem maniak twierdzić, że to nieprawda i starać się wyprzeć uczucie, ale na dłuższą metę to nie działa. To szczególnie trudne, jeśli jesteś już w związku, do którego zdążyłaś się przyzwyczaić. Rozum podpowiada, że nie ma sensu tego zmieniać, ale serce bije szybciej. Do innego. Czy warto się tak męczyć i zaprzeczać wbrew oczywistym faktom? Najtrudniejsza prawda jest zawsze lepsza, niż kłamstwo. Czas postawić sprawę jasno! Wciąż masz wątpliwości i nie wiesz, czego chcesz? Poznaj ewidentne symptomy, kiedy zwykła przyjaźń ustępuje miejsca miłości. Jeśli masz do czynienia z większością z nich, sprawa jest niemal ewidentna. Możesz wmawiać sobie, że to „tylko kolega”, ale podświadomie czujesz coś zupełnie innego... UKRYWASZ GO Jesteś w związku, wydaje się, że wszystko jest w porządku, a jednak na myśl o przedstawieniu go partnerowi odczuwasz dziwny niepokój. Może nie powinien go poznawać? Na pewno będzie zazdrosny! Czy ma ku temu powody? O tym wiesz tylko Ty. Jednego z wielu kolegów przedstawiłabyś ukochanemu bez mrugnięcia okiem. Takie wahania świadczą o tym, że sama nie jesteś pewna swoich uczuć i który z nich jest dla Ciebie ważniejszy. UFASZ MU Jesteś nie tylko pewna, że nie zrobi Ci żadnego świństwa, ale jesteś także przekonana, że możesz powiedzieć mu o wszystkim. Koledze możesz opowiedzieć o swoich wrażeniach z ostatniego seansu w kinie, ulubionym deserze czy planach na kolejny weekend. Jeśli jest to ktoś więcej, w naturalny sposób staje się Twoim powiernikiem. Nie obawiasz się wyśmiania czy niedyskrecji, więc z czystym sumieniem wtajemniczasz go w swoje prywatne sprawy, kłopoty, a nawet wątpliwości. Tak rozmawia się tylko z osobami bliskimi sercu. WTAJEMNICZASZ GO Relacje damsko-męskie to sprawa bardzo intymna. Zwłaszcza w kontaktach z facetami z zewnątrz. Zwykłemu koledze raczej nie zwierzasz się ze swoich wątpliwości i problemów. Jeśli czujesz, że jemu możesz wyznać niemal wszystko, to zrobiło się naprawdę poważnie. Tylko bardzo bliskiej osobie jesteś w stanie opowiedzieć o KAŻDYM aspekcie swojego związku – rozterkach uczuciowych, a nawet sprawach łóżkowych. Jeśli wyznałaś mu jeden z takich sekretów, to chyba czas przestać się oszukiwać. On z powodzeniem może zająć miejsce Twojego dotychczasowego partnera. NIE PRZYZNAJESZ SIĘ DO NIEGO W związku pełnym miłości i zaufania nie ma większego problemu, by poinformować partnera o spotkaniu z kolegą. To przecież niezobowiązująca znajomość, zarzekasz się, że on nie jest w Twoim typie. Jeśli jednak odczuwasz niepokój i wolisz ukrywać ten fakt, to podświadomie czujesz, że są ku temu powody. Sprawa robi się jeszcze bardziej poważna, jeśli o wypadzie z „kumplem” boisz się powiedzieć nawet zaufanej koleżance. Tak, żeby czegoś sobie nie pomyślała... I nie wygadała się przed ukochanym. EKSCYTUJE CIĘ Kontakty bez żadnych podtekstów bywają bardzo sympatyczne, ale kiedy myślisz o nim i kolejny Waszym spotkaniu, popadasz w błogostan. Szczerze cieszysz się z tego, że znowu będziesz obok niego. Dochodzisz do wniosku, że tak swobodnie nie czujesz się, ani nie rozmawiasz nawet z własnym chłopakiem. Masz mu tyle do powiedzenia... Chyba już nie masz wątpliwości, że to nie jest zwykła znajomość?Paweł Baljon. 77 poziom zaufania. Witam serdecznie. To trudna sytuacja. Porozmawiaj z wychowawcą klasy. Niestety na niedojrzałych chłopców nie ma skutecznego sposobu. Możliwe iż czegoś Ci zazdroszczą a to tylko ich sposób by tego nie okazywać. Mgr Irena Mielnik - Madej Psychologia , Kraków. 94 poziom zaufania.
Beata nie przypuszczała, że spontaniczny krok okaże się tak wielką pomyłką. Drogie Czytelniczki! Błagam o pomoc osoby, które kiedyś znalazły się w podobnej sytuacji, co ja. Chociaż sama nie wiem, co tu można pomóc... Nie wiem, czy jest możliwa zmiana nastawienia innych ludzi, a to jest mój największy problem. Postaram się opisać wszystko po kolei, zanim ktoś mnie za szybko osądzi. Nie jestem małolatą, która chciała zabłysnąć. Wydawało mi się, że nie robię nic złego, ale teraz sama już nie wiem. Nie mam życia w szkole, a na dodatek o wszystkim dowiedzą się moi rodzice. Mam 17 lat i chodzę do liceum. Nigdy nie byłam jakoś strasznie pewna siebie, ale potrafiłam się ze wszystkimi dogadać. Zazdrościłam moim koleżankom, które miały już swoich chłopaków, chodziły z nimi na randki, opowiadały o tym, jak jest między nimi. Nie wierzyłam, że u mnie się to szybko zmieni. Byłam sama, żaden chłopak się nie interesował aż tak bardzo. Ale czekałam spokojnie, bo wierzyłam, że wreszcie i mnie się uda. Paweł, kolega z klasy, dawał mi do zrozumienia, że jest mną zainteresowany... Bardzo mnie to zdziwiło, bo to nie był zwykły chłopak. Ja taka cicha, a on najgłośniejszy w całej klasie. Fajnie wygląda, z wszystkimi się koleguje i wszędzie go pełno. Nie wierzyłam, że ktoś taki może chcieć mnie bliżej poznać. Zaczęło się od tego, że zaczął się do mnie wreszcie odzywać, bo wcześniej tak jakby udawał, że mnie nie ma. Nic wielkiego, ale było mi bardzo miło. Potem kilka razy odprowadził mnie do domu, czasami napisał sms-a. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale coraz bardziej go polubiłam. W klasie to zauważyli i zaczęły się głupie hasła „zakochana para” itp. Dziwiłam się, że on tego nie dementuje, bo jakoś mi to do niego nie pasowało. On, taki odważny i popularny, a ja taka cicha... Dalej ze mną rozmawiał, raz nawet zaprosił mnie do pizzerii i było bardzo fajnie. Nie wiedziałam, czy jest już moim chłopakiem, czy dalej tylko kolegą, ale myślałam, że kiedyś to wyjdzie. Ostatnio poprosił mnie o pomoc w nauce, bo coraz gorzej szło mu z chemią. Umówiliśmy się na wspólną naukę. Bardzo się stresowałam, bo miałam przyjść do niego w sobotę, a w domu w końcu będą też jego rodzice. Ćwiczyłam, jak się mam zachować, żeby nie wyjść na jakąś dziwną. Okazało się, że rodziców wcale nie ma w domu, bo gdzieś wyjechali i „mamy całe mieszkanie dla siebie”. Teraz pamiętam, że tak dziwnie się uśmiechnął. Wyciągnęliśmy książki i zaczęłam mu wszystko tłumaczyć. Powoli zaczynał coś rozumieć i bardzo się z tego ucieszyłam. Myślałam, że nic z tego nie będzie. Rozwiązywaliśmy kolejne przykłady, prawie każdy robił dobrze, więc zrobiliśmy sobie przerwę. Zadzwoniłam do mamy, że trochę się to przedłuży i wrócę późno. Wyciągnął z barku wino i nalał po kieliszku. Nie chciałam odmówić, chociaż unikałam alkoholu. Ale wino to przecież nic takiego. Jedna lampka i zaszumiało mi w głowie. Mówił, że wyglądam uroczo i że jestem mu naprawdę bliska. Nie wiem jak to się stało, ale położyłam mu głowę na kolanach i jakoś poszło... To był mój pierwszy raz i wcale tego wtedy nie żałowałam. Wydawało mi się, że to odpowiedni chłopak. Byłam taka podekscytowana, że zupełnie straciłam poczucie czasu. O 23 zadzwoniła mama. Pytała gdzie jestem i jak wrócę do domu, bo o tej porze już prawie nic nie jeździ. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wtedy nie myślałam o takich rzeczach. Umówiłyśmy się, że po mnie przyjedzie. Szybko się umyłam, bo za chwilę dzwoniła, że już jest na dole. Paweł pocałował mnie na pożegnanie. Może jestem jakaś dziwna, ale byłam z siebie nawet trochę dumna. Fajny chłopak, odpowiednia atmosfera i stało się. Wiadomo, że procenty uderzyły do głowy, ale bez przesady. Nie byłam pijana i sama tego chciałam. W niedzielę wysłałam do niego kilka sms-ów, ale nie odpowiedział. Nie wiedziałam, co myśleć. Pewnie gdzieś pojechał i nie wziął telefonu. W poniedziałek w szkole było naprawdę dziwnie. On się spóźnił, usiadł w ławce i nawet na mnie nie popatrzył. Na przerwie też gdzieś sobie poszedł. Dopiero pod koniec dnia powiedział mi „cześć”. Nie tego się spodziewałam... Myślałam, że teraz już oficjalnie jesteśmy razem. Od tamtego czasu prawie się do mnie nie odzywa. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie powiedziałam mu czegoś złego, albo może tak się na mnie zawiódł. Po kilku dniach wszyscy zaczęli szeptać. On opowiedział kolegom o tym naszym spotkaniu i szybko się rozniosło. Już wiedzieli, że po szkole „rozkładam nogi”. Już nie wiedziałam, komu mogę ufać. Dziwie na mnie patrzyli, a jedna koleżanka powiedziała, że „tego się po mnie nie spodziewała”. Na korytarzu jakieś śmiechy... Dopadłam go wreszcie i zapytałam, o co chodzi. Powiedział, żebym dała spokój, bo nie ma się czego wstydzić. Jak będę chciała jeszcze raz, to wiem, gdzie mieszka. Co za bydlak! Czyli liczył tylko na seks, a tak naprawdę wcale go nie interesuję. Nie wiem, jak to się stało, ale później wychowawczyni zapytała mnie, „czy nie chcę z nią o czymś porozmawiać”. Wszyscy wiedzieli, co się wtedy zdarzyło. Przecież to tylko moja i jego sprawa! Jesteśmy prawie dorośli, a zrobili aferę, jakbym była w podstawówce. Czuję się podle. Ten idiota musiał mieć taki plan. Zaliczyć i tyle. Może się z kimś założył?! Nawet nie chcę o tym myśleć! Nie mam życia w szkole, bo wszędzie tylko szepczą, ktoś nawet przed lekcjami napisał na tablicy „Beata – zaliczona”. Jak to zmywałam, to się śmiali. Niedługo jest zebranie rodziców i nauczycielka pewnie poruszy ten temat. Mama na pewno się ucieszy. Tylko dlaczego ja nie mogę tego zostawić dla siebie?! Dlaczego wszyscy muszą o tym mówić? Nie planowałam się zwierzać, a on mnie tak urządził... Może powinnam sama jej wcześniej powiedzieć? Tylko dlaczego?! To mnie wszystko przerasta i nie wiem, jak mam skończyć szkołę w takiej atmosferze. Beata Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia